Powrót



rwące fale rzeki przeznaczenia
skały ostre jak brzytwa
rozcinają serce tonące
dzikość tej wody
nienawiścią spienionej
napawa przerażeniem

ciało i dusza
w nurtach płynące
obijane o skały szalejącym żywiołem
pozbawione nadziei i wiary
chwyta krzyż zdrętwiałymi dłońmi
lecz krzyk zamiera w odmętach

tysiące ton
skotłowane zawirowane
spada w przepaść bezdenną
czymże jest człowiek
w swojej brzydocie w błocie skąpany
zadający ciosy obłudne
jego homo
w wirach wody
zapadnie w nicość